Kolejny wielki powrót do meczu w czwartej kwarcie. Niestety tym razem bez szczęśliwego końca. Przegrywamy z 76 pierwszy mecz z dwumeczu jaki zafundowała nam liga. Zapraszam na krótką relację.
Witajcie wierni czytelnicy Byczoptymizmu. Wracamy po długiej dość przerwie. Wracamy jednak nie bez kozery i nie bez powodu. Byczoptymizm powstał by przeprowadzić nas przez to co działo się w minionych, coraz bardziej zacierających się w pamięci latach. By pozwolić nam z uśmiechem przejść przez wieki ciemności w wietrznym mieście. Dlatego teraz, gdy mroki wyparte zostały przez słońce, co wzeszło i świeci swym blaskiem największym Byczptymizm jak feniks powstaje z popiołów by spijać śmietankę i relacjonować ten nowy, mistrzowski sezon. Albowiem tak, w tym roku podjąłem się prowadzić dla was relację z sezonu mistrzowskiego. Zapraszam zatem panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, bracia i siostry na pierwszą część tego rodzącego się właśnie dzieła.
Chicago Bulls po budującym zwycięstwie u siebie z Utah Jazz przyjechali do Bostonu, aby podtrzymać serię zwycięstw na wyjeździe, gdzie póki co mają bilans 2-0. Z kolei Celtowie po raz pierwszy próbowali w tym sezonie wygrać we własnej hali – dotychczas odnieśli dwie porażki. Po raz drugi w naszej piątce za Patricka Williamsa wyszedł Javonte Green. Z kolei Celtics w 6 dotychczasowych meczach grali już aż 5 różnymi wyjściowymi piątkami.
To tylko Pistons. To tylko Pels. Byki zamykają usta niedowiarkom wygrywając z niepokonanymi dotąd Jazz. Zapraszam na krótką relację z tego spotkania.
Chicago Bulls uczcili tej nocy pożegnanie Joakima Noaha. Było pełno byłych graczy Byków na trybunach, kilka momentów wzruszeń. Był też emocje do samego końca. Bulls mieli piłkę w rękach, by ostatecznie to spotkania wygrać. Nie udało się. Trafili jednak na równorzędną ekipę i grając słabe spotkanie walczyli do końca. Cóż, nie zawsze jest niedziela...
DeRozan wraca na stare śmieci po to by poprowadzić Byki do niełatwego zwycięstwa. Zapraszam na krótką relację z tego starcia.