Zaloguj

Zaloguj

bulls wizards

Ciężko ogląda się falujących Chicago Bulls. Niestety nie jest to dobry prognostyk przed zbliżającymi się playoffami, o rozstawienie, w których zawodnicy z Wietrznego miasta wciąż walczą.  Pojedynek z Wizards to krok w dobrą stronę, na tron powrócił King of the Fourth i w pojedynkę zabrał rywalom ze stolicę ochotę na walkę w tym pojedynku.

Q1

Bulls dopiero, co po raz kolejny przegrali ze słabą drużyną, czym powodowali ograniczony optymizm przed starciem z Wizards.

Dobrze spotkanie zaczął Vucevic, bo okazał się autorem pierwszych 9 punktów dla Bulls. Jednocześnie oglądaliśmy bardzo wyrównany pojedynek i przewaga zmieniała się aż 8 razy w pierwszej kwarcie. Nie mogli wstrzelić się Zach (0/2) i DeMar (1/5). Dzięki lepszej końcówce goście z Wind City odskoczyli nieco rywalom i zakończyli pierwsze 12 minut prowadzeniem 28-23. Ostatnie 5 punktów, w tym trójka kończąca kwartę, były dziełem White’a. Nikola uzbierał łącznie 15 punktów i jedną zbiórkę w ataku, trafił 7 z 11 rzutów.

Q2

Druga kwarta to okres bardzo powolnego budowania akcji przez obie strony, większość punktów zdobywana była  z pomalowanego (aż 16 oczek w tej części). Pięknymi wsadami budowanie przewagi Byków okrasił Javonte Green.

Nikola nie stracił formy, bo po powrocie w drugiej kwarcie zameldował się kolejnymi 5 punktami (w tym celną trójką). 

12 z 23 punktów Bulls w drugie kwarcie zdobyli rezerwowi i choć ta część zakończyła się remisem, to oni prowadzili 51-46. Najwięcej punktów dla gospodarzy notował Porzingis - 10. dwa razy mniej niż Nikola Vucevic - 20 (9/13 FG).

Q3

Chicago na przełomie połowy spotkania złapali zastój i przez prawie 5 minut nie zdobyli punktów z gry, co sprawiło, że w drugiej minucie drugiej połowy Wizards wyszli na prowadzenie. Zrobili to po runie 7-0. Z tej niemocy wyciągnął swoją ekipę DeMar DeRozan, który zaczął wjeżdżać pod kosz i zdobył 9 punktów w trzeciej odsłonie, znacznie przyczyniając się do runu 10-2.

Stabilność w ataku po DeRozanie przejęli Zach i Nikola (obaj dodali po 7 punktów). 23 z 24 punktów Chicago w tej kwarcie zdobyło wspomniane trio. Prowadzeni przez Hachimure (11 pkt w tej odsłonie) Wizards wygrali kwartę i przed ostatnimi 12 minutami Bulls prowadzili jedynie 75-73.

Q4

Bardzo mocno w  czwartą kwartę wszedł DeMar, który po jednym z trafień przeskoczył na liście strzelców wszech czasów Johna Stocktona i zameldował się w najlepszej 50 w historii NBA. Wow! Jednocześnie prowadził run 9-0 dla Chicago. W pół kwarty DeRozan zdobył aż 12 punktów dla swojej ekipy. Całej ekipie udało się osiągnąć dwucyfrową przewagę. Trafili - głównie DeMar - 10/14 z pierwszych rzutów. 

Po takim początku rywale nie byli w stanie zaliczyć jakieś serii, którą by zmniejszyli straty i Bulls spokojnie kontynuowali dobrą grę. Bez przygód dokończyli mecz wynikiem 107 do 94.

 

Plusy:

  • Druga połowa DeMara (po pierwszej miał 6 oczek) skończył z 32 punktami, 7 zbiórkami i 4 asystami.
  • Solidny Vucevic, przetrzymał Bulls w grze przez pierwszą połowę. Skończył z linijką 27 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty.
  • Punktująca ławka - każdy z rezerwowych trafił po co najmniej 2 rzuty. Dobrze spisał się Green z 9 oczkami (4/4 FG)
  • Niedużo strat - zaledwie 9.

Minusy:

  • Trochę wycofany Ayo - tylko 2/5 z gry.
  • Jak zawsze kuleje obrona w ‘trumnie’ - Wizards zdobyli 50 z 94 punktów z pomalowanego i trafili stamtąd 25 na 36 prób.

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież