Bulls dostali łomot od rozpędzonych Bucks. Jedynie na początku spotkania byli w stanie być blisko rywali. Finalnie jednak prezentowali fatalną obronę i przy braku świetnej gry z przodu, nie potrafili nawiązać walki.
Q1
Byki przez pierwsze minuty spotkania dotrzymywali tempa rywalom w ataku, ale już od początku pozwolili przeciwnikom na stworzenie sobie wolnej linii wjazdu pod kosz.
Javonte leads the league in buckets within the first 5 seconds of a game (non-verified statistic)@NBCSChicago | @2Xtremebounce pic.twitter.com/mTUsi36rl5
— Chicago Bulls (@chicagobulls) March 23, 2022
W ataku ładnym wsadem, po zespołowej akcji popisał się Green.
Beautiful ball movement by the good guys ?@NBCSChicago | @2Xtremebounce pic.twitter.com/UsNUaROZnQ
— Chicago Bulls (@chicagobulls) March 23, 2022
Po 8 minutach wynik był na styku (20-20) i Bulls trafili 8 z 18 prób. Nikola Vucevic zdobył z tego 11 punktów, 3 razy trafił za trzy. Wtedy nastąpiło załamanie. DeMar pudłował swoje próby i gospodarze zrobili run 13-0. Antetokounmpo zakończył kwartę z 10 punktową zdobyczą, a Bulls mogły 'pochwalić' się ledwie 35% skutecznością.
Q2
Dopiero White przełamał cztery minuty bez trafieia drużyny Chicago Bulls. Niestety nie był to zwiastun lepszej gry i Bulls męczyli się okropnie z defensywą przeciwników. Jedynie Nikola Vucevic grał na swoim poziomie. Po kolejnym runie 10-0 Bucks wyszli na 26 punktowe prowadzenie (59-33). W zasadzie mecz w tym momencie stracił sens.
Byki prowadzeni przez LaVine’a (9 punktów) podciągnęli, co prawda, aż 10 punktów w ciągu ostatnich 2 minut połowy, ale wciąż tracili do przeciwnika 16 oczek. Ponadto byli wręcz demolowani na deskach, które przegrywali 28-16.
Q3
Na początku drugiej połowy Chicago udało się podejść na 10 punktów, ale tylko na tyle było ich tej nocy stać. Przerażająco nieskuteczny był DeRozan, który zaczął mecz od 2 na 13. Rywale dość łatwo znów wyszli na ponad 20-punktowe prowadzenie. Byki wyglądali okropnie nieporadnie po obu stronach parkietu. Maksymalnie tracili nawet 25 punktów. I chociaż DeMar przebudził się i skończył kwartę 6/6 i zdobył w niej 12 punktów, to przed ostatnim rozdaniem Chicago traciło 22 punkty (69-91). W zbiórkach Milwaukee prowadziło 41-26.
Q4
Czwarta kwarta to była już tylko formalność. Gospodarze szybko dodali parę punktów przewagi i zabrali kibicom wiarę w dobry występ ekipy z Wietrznego miasta. W szczytowym momencie miejscowi prowadzili 35 punktami.
Jedynych emocji dostarczyli Thompson i Ibaka, którzy starli się pod koszem. Finalnie Byki przegrały aż 28 punktami i notują w tym momencie bilans 0-16 przeciwko drużynom z top 3 wschodu i zachodu.
Plusy:
Minusy: