Kolejny wielki powrót do meczu w czwartej kwarcie. Niestety tym razem bez szczęśliwego końca. Przegrywamy z 76 pierwszy mecz z dwumeczu jaki zafundowała nam liga. Zapraszam na krótką relację.
Pod nieobecnośc Pata na stałę w pierwszej piątce rzgościł się Green, co mnie osobiście cieszy. Zaczynamy pięknym wejściem DeRozana. Dalej niestety już mniej różowo. Wpuściliśmy dwie trójki. Zach dał się zablokować czego w następnej akcji pozazdrościł mu DeMar, który poszedł w jego ślady. Przy 10 do 6 bierzemy czas. Tym rzem po czasie nasza gra nie wyglądał wiele lepiej. Głupia strata i przegrywamy 17 do 8. Przeciwnik postawił twardą obronę co bardzo utrudniało nam grę. Zresztą patrząc na to, co dzieje się na boisku można było odnieść wrażeni, że gramy trochę nonszalancko i jak by bez spiny o wynik. Pozwoliliśmy przeciwnikom wrzucić nam 5 trójek przy nasze j ani jednej. Na koniec kwarty z dystansu trafił w końcu LaVine i nasza strata po tej części meczu wynosiła 10 punktów. W drugiej kwarcie na parkiet zawitał Tony Bradley, który muszę przyznać imponuje mi ostatnio. W końcu trójkę trafił Lonzo. Całkiem nieźle zaczęliśmy grać w obronie. Pozwoliło to zmniejszyć nasze straty o 3 punktów. Ładnie w ataku grał DeRozan. Niestety w połowie kwarty znów traciliśmy do przeciwnika 10 punktów. Gospodarze dobrze bronili i sypali nam trójkę za trójką. Do przerwy przegrywaliśmy 58 do 44. Kolejną kwartę pięknie wsadem rozpoczął Zach. Niestety przy tej obronie musieliśmy ostro walczyć o każdy punkt. Udało nam się jednak, dzięki równie dobrej grze w obronie zrobić run 10 – 0, zatrzymany niestety kolejną trójką siedemdziesiątek szóstek. Bardzo aktywny wciąż był DeMar. Jego wejścia i wolne utrzymywały nas w grze. Przed ostatnią kwartą traciliśmy 12 punktów ale trzeba przyznać, że w tym siedząc przed ekranami nie zwieszaliśmy jeszcze głów, wiedząc na co stać nasze Byki w tym sezonie. Ostatnią kwartę zaczęliśmy mocno zmotywowani. Piękna obrona Byków, dwa bloki Jones’a, blok Bradleya na Drummondzie oraz trójeczka Ayo sprawiły, punkty DeRozana i na tablicy wyników zagościł remis. Trafił niestety Curry a nam nie udała się ta sztuka. Koljne punkty zdobył Embid a my gubimy się w ataku. Po pięknym początku kwarty zabrakło nam niestety sił na jej końcówkę. LaVine na siłę tracił piłki próbując zostać bohaterem. Jednak jeszcze jeden zrwy, gdyż jak widać w tym sezonie nic nie odpuszczamy i Lonzo wraz z DeRozanem doprowadzają nas na dwa punkty straty. Niestety Curry wyniemił się z bratem talentem na ten mecz i trafił ważny rzut mimo naprawdę dobrej obrony i presji czasu. Potem wydarzyło się to:
Dla mnie ewidentny faul, dla wielu przepiękny blok.
Po ciekawym widowisku przegrywamy 103 do 98 a ja już czekam sobotni rewanż.
Plusy:
- DeRozan - facet jest wielki
- powrót do meczu - kolejny raz się nie poddajemy i w pięknym stylu odrabiamy straty
- momentami bardzo dobra obrona
- wygrywamy tablicę
- LaVine - 27 punktów nie wzięło się z nikąd
Minusy:
- LaVine - niepotrzebne siłowanie rzutów w ostatnich akcjach i głupie straty
- Ławka - dziś mogli więcej dołożyć do ataku
- Vucevic - naprawdę czekam kiedy zacznie grać