Noi cześć, sezon 2020/21 dla Chicago skończony. Czas na cykl podsumowań tego średniego w wykonaniu Byków roku.
Czy miejsce 11 na Wschodzie jest rozczarowaniem?
Absolutnie tak.
Czy ruchy jakie Chicago zrobiło w trade deadline można liczyć na plus?
Pozyskując All Stara za graczy, którzy w każdym kolejnym spotkaniu udowadniali, że nie prezentują poziomu przynajmniej solidnego startera nie może być inaczej. Ale na chłodno, ruchy jakie poczyniliśmy zimą będą miały swoją kontynuację i obronią się tylko wtedy kiedy latem Bulls skleją taki skład, który pozwoli organizacji odnieść sukces i wygrać trochę spotkań, a nie na sucho dobrze prezentować się na papierze.
Czy widzimy różnicę pomiędzy zestawem Karnisovas/Eversley/Donovan a Forman/Paxson/Boylen?
Sam nie wierzę, że pamiętam jeszcze to magiczne trio z zeszłego sezonu
Pytań i odpowiedzi po roku przemodelowania zespołu jest sporo, jeszcze więcej jest też znaków zapytania w jakim kierunku organizacja pójdzie w najbliższych miesiącach. Osobiście, biorąc pod uwagę narrację i ton wypowiedzi Arturasa na konferencji prasowej podsumowującej sezon zaczynam się mocno zastanawiać czy priorytetem będzie dla Chicago klasowy PG, nieważne czy mamy tu na myśli Balla, Schroedera czy kogokolwiek innego. Sztab jest bardzo zadowolony z postępu jaki wykonał Coby w drugiej połowie sezonu, podobnie zresztą każdy wypowiadał się o Patricku, który jako rookiee i nastolatek miał momenty fantastyczne, zaliczył dobrą szkołę dostając w matchupach same gwiazdy czyli LeBrona, Duranta, Leonarda, George’a czy Butlera. Miał też oczywiście chwile kiedy zanikał na parkiecie, był totalnie wycofany, przestraszony i słaby, ale nie mam wątpliwości że głowa tego chłopaka dźwignie tą presję i oczekiwania względem jego talentu, bo The Paw to nasza przyszłość.
Bez dwóch zdań ruchy jakie wykonamy latem będą miały sprawić, żeby zespół z Zachem ( wchodzi w ostatni rok kontraktu ) i Voochem powalczył w końcu o upragnione playoffy.
Progres w grze i funkcjonowaniu drużyny był w tym roku widoczny, Billy Donovan sporo razy w ostatnich tygodniach wypowiadał piękne słowa pt. „winning culture”, czyli cos czego strasznie Nam zabrakło w pierwszej części sezonu. W weekend myślałem dużo o tym minionym sezonie i im dłużej nad tym myślę, tym bardziej boli mnie to jak zespół zawodził i przegrywał wygrane mecze na starcie rozgrywek, boli mnie to bardziej niż słabe porażki po trade deadline gdzie brakowało zgrania, Zacha i czasu na treningi.
Między 6 a 15 Stycznia przegraliśmy kolejno z Kings, Lakers, Clippers i Thunder w totalu 10 punktami i wszystkie te mecze wygraliśmy – z tym, że do 41/43 minuty spotkania i tutaj właśnie zabrakło tego mitycznego winning culture. W tym samym miesiącu przegraliśmy jeszcze wygrany mecz z Blazers jednym punktem, nie można też zapomnieć o porażce z GSW pod koniec Grudnia, kiedy podobnie jak z Blazers dostaliśmy buzzera równo z końcową syreną. Te pechowe i minimalne przegrane w pakiecie z serią 6 kolejnych porażek po wymienieniu połowy rotacji dały efekt taki a nie inny.
Mimo to w skróconym sezonie Bulls odnieśli 31 zwycięstw, to najwięcej od sezonu 16/17 kiedy kończyliśmy rozgrywki w zestawie z Butlerem/Rondo i Wade’m kwalifikując się po raz ostatni do fazy playoffs.
Sobie i Nam wszystkim życzę, żebyśmy w przyszłym sezonie nie musieli rozdrapywać ran i zastanawiać się, które głupie wpadki pozbawiły Nas szans na awans przynajmniej do playoffów.
Na koniec malutki fun fact – Offensive rating ( 111,1 ) z tego sezonu to najlepszy ofensywny wskaźnik zespołu od sezonu 1996/97
Ciąg dalszy nastąpi… :)