Witajcie wierni fani Byczoptymizmu. Dziś w naszej relacji z mistrzowskiego sezonu przyszyła pora na opowieść o bitwie pod Milwaukee. Bitwie, od której wyniku zależał los wojny. A było to tak…
Mistrzowski sezon wielkimi krokami zbliża się do końca. Od fazy pozasadniczej dzielą nas już tylko dwa spotkania, a ja śpieszę z wyjaśnieniami drodzy rodacy.
Witajcie wierni czytelnicy Byczoptymizmu. Wracamy po długiej dość przerwie. Wracamy jednak nie bez kozery i nie bez powodu. Byczoptymizm powstał by przeprowadzić nas przez to co działo się w minionych, coraz bardziej zacierających się w pamięci latach. By pozwolić nam z uśmiechem przejść przez wieki ciemności w wietrznym mieście. Dlatego teraz, gdy mroki wyparte zostały przez słońce, co wzeszło i świeci swym blaskiem największym Byczptymizm jak feniks powstaje z popiołów by spijać śmietankę i relacjonować ten nowy, mistrzowski sezon. Albowiem tak, w tym roku podjąłem się prowadzić dla was relację z sezonu mistrzowskiego. Zapraszam zatem panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, bracia i siostry na pierwszą część tego rodzącego się właśnie dzieła.
Chicago Bulls po interesującym offseason pierwszy raz od wielu miesięcy wybiegli na parkiet, by rozpocząć nowy rozdział. Era Karnisovasa właśnie się rozpoczyna i po tym spotkaniu mam nadzieję, że takich spotkań zobaczymy znacznie więcej.
Na samym początku wybaczcie, że podsumowanie i relacja ze zlotu fanów zajęła mi tyle czasu, ale w końcu się udało -> poniżej obszerny opis co działo się 26 Czerwca w Warszawie