Mecz z przeciwnikiem takim jak Portland po prostu trzeba wygrać. Znając naszą drużynę można się jednak było o wynik martwić. Zapraszam na relację.
Zaczynamy standardowo z Harrisonem w s5. Naprzeciwko przywrócony z zaświatów Anthony i nieradzący sobie za dobrze w tym sezonie Portland. Początek dynamiczny z obu stron. Trójka Zacha, trojka Carmelo, Trójka Lauriego – cóż, dzisiejsze NBA . Przepięknym and one popisał się Zach. Dobre zawody rozgrywał Melo. Szła punkt za punkt, całkiem dobrze w ataku radził sobie Sato. Nie byli byśmy sobą gdybyśmy nie pozwolili przeciwnikom na run, szczęśliwie przerwany trójką naszego debiutanta. Całkiem dobrze wyglądał ruch piłki co pozwoliło zakończyć kwartę prowadząc. 28 do 27.
Drugą kwartę zaczęliśmy mocnym ustawieniem, które wykazało się niesamowitą niemocą w ataku. Niecelne trójki Dunna ( rzucane z uporem maniaka) pozwoliły przeciwnikowi przejąć kontrolę nad meczem. Po trzech minutach kwarty zdobywamy pierwsze punkty. Dunn mimo zakazu rzutów od Łańcucha spudłował swoją czwartą trójkę w tej kwarcie. Szczęśliwie Boylen zdął sobie sprawę, że w koszykówce nie ma limitu zmian i na parkiet wrócili Zacha, Sato i Lauri .Ten ostatni zagubiony jak dziecko we mgle. Po pięciu minutach przegrywaliśmy 39 do 32. Brak zaangażowania i obrony z naszej strony wyprowadził Portland w następnych minutach na 11 punktów przewagi. Na boisku pojawił się Denzel i zaznaczył swoją obecność trójeczką. Lauri and one i tym razem to my mieliśmy run 11 do 0. Niestety brak obrony i z dwóch punktów straty znów zrobiło się 10. Prezgrywamy pierwszą połowę 62-54.
O trzeciej kwarcie można napisać to co o większości z dotychczasowego sezonu. Graliśmy gdzieś obok gry. Słaba obrona, niewidoczny Lauri, kiepska rotacja, waleczny Wendell. Czwartą odsłonę zaczynaliśmy tracąc już do Portland 20 punktów. Czwarta kwarta nie przyniosła zmiany. Wyglądaliśmy jak moja pierwsza drużyna z amatorskiej ligi, w której to jeden ze sponsorów wymyślił sobie, że skoro sponsoruje to może być trenerem. W tej drużynie na dziś dzień nie funkcjonuje nic. Mecz przegrywamy wynikiem 117 do 94.
Plusy:
- brak
Minusy:
- w naszej grze nie poprawia się nic od początku sezonu
- wskaźnik +/-: Bulls 115 na minusie, Portland 115 na plusie